Witam ponownie
W odpowiedzi na pytanie Anonima:
1. Rokowania – rdzeniowy zanik mięśni to choroba, której nie życzę nikomu, jest nie do przewidzenia a jej postęp głównie zależy od stałej rehabilitacji, rzetelnej pielęgnacji, unikania infekcji, prawidłowego dostosowywania ustawień respiratora do potrzeb Mikołajka, sił Misia, chęci poznawania świata, zapewnienia miłości ze strony bliskich i wiele innych czynników… tak ja to widzę i inaczej nie odpowiem. Z medycznego punktu widzenia - http://pl.wikipedia.org/wiki/Rdzeniowy_zanik_mi%C4%99%C5%9Bni
2. Zbiórka pieniędzy – jeśli chodzi o zbiórkę pieniędzy to po wyjściu Mikołajka ze szpitala w styczniu 2011r. mama musiała zrezygnować z pracy, gdyż wymaga on całodobowej opieki, zmieniło to naszą sytuację finansową dlatego dziękujemy każdemu, kto chce pomóc - czy to poprzez wpłatę 1%, zakup antologii, darowiznę, udział w aukcjach, zakup konkretnej rzeczy dla Misia, czy przekazaniu informacji o Mikołajkowie swoim znajomym itp.
3. Planowane zakupy –
a) właśnie zamówiliśmy leżaczek do kąpieli „PEPI” gdyż Księciunio nie mieści się już w swojej niemowlęcej wanience,
b) kolejny krok to łóżko rehabilitacyjne które ma poprawić (ponoć) komfort spania, lepsze ułożenie podczas snu (póki co robimy spad z poduszek bądź z deski), będzie można w nim oklepać Misia głową w dół a dzięki regulacji wysokości może trochę mniej się będziemy garbić przy pielęgnacji J
c) na wiosnę musimy znowu kupić ssak akumulatorowo-sieciowy bo ten który zakupiliśmy w lutym po całkowitym naładowaniu wystarcza na około 5 odessań (zmora wszystkich ssaków a gwarancja na baterie zwykle są 6 miesięczne), a jak tylko zrobi się pogoda to na pewno spacerku w lesie, parku i nad wodą Mikołajkowi nie odmówimy bo to kocha…
d) pulsoksymetr teoretycznie powinniśmy mieć wypożyczony z programu wentylacji domowej ale pół roku leżał w szafce z klipsem nie pasującym na paluszek Misia, w końcu oddaliśmy go, i tak co rozmowę słyszymy: „myślimy o tym, zobaczymy co da się zrobić”. Póki co mamy pożyczony grzecznościowo z hospicjum „CORDIS” w Mysłowicach ale nie możemy być pod ich opieką bo należymy do programu wentylacji domowej i koło się zamyka, a coraz częściej zdarza się że Mikołajek ranem i podczas nocnych odsysań spada nam z saturacji, więc po prostu będziemy zmuszeni go zakupić
e) podjazd od drzwi na podwórko - niby 5 schodków ale dzielą Mikołajka i Mamę od wyjścia na spacer, więc gdy jestem w pracy siedzą i czekają aż wrócę. Nie wiemy czy uda nam się to zrobić w przyszłym roku
f) półka do wózka na respirator – zakupiliśmy wózek bez półki i samodzielnie zamontowaliśmy do ramy metalowy koszyk, ale nie jest to bezpieczne rozwiązanie, poza tym, podczas jazdy autem huśta całym wózkiem
g) peloty podtrzymujące główkę Mikusia w wózku - obecnie używamy zwykłego samochodowego zagłówka ale w aucie Mama musi trzymać główkę Mikusia żeby nie obijała się o wózek.
Oczywiście najważniejsze to codzienna rehabilitacja, cewniki, kompresy, strzykawy, po prostu codzienne potrzeby, potem w/w podpunkty, już nie wspomnę o kapnografie ale póki co jest poza naszym zasięgiem.
tata Mikołajka
tata Mikołajka
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziękuję za informacje. Być może dzięki nim uda mi się zmotywować kilka osób do pomocy. Tak więc - piszcie o małym promyczku dużo:)
OdpowiedzUsuńMam jeszcze pytanie o wpłaty na konto fundacji: czy Państwo potem długo czekacie na te pieniądze?
OdpowiedzUsuńProszę bardzo, jedynie dylemat mieliśmy z Mikusiem które zdjęcia wybrać bo wszystkie są piękne:)a jest ich wiele ale postaramy się częściej zamieszczać info o Misiu.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o pieniądze z fundacji to jak tylko się pojawiają na subkoncie to wysyłamy faktury i od tego czasu zwykle mijało około 5-6 tygodni i pieniądze wpływały na nasze konto.
tata Mikołaja
rokowania rokowaniami a zycie czasem pokazuje cuda... buziaki:)
OdpowiedzUsuń