niedziela, 7 grudnia 2014

PRAWDZIWY ŚWIĘTY MIKOŁAJ

Po wizycie Świętego nasz dom wygląda jak biblioteka, auto komis, sklep zabawkowy, pobojowisko i skup makulatury :-)

Trochę kusiło mnie coś odłożyć na święta ale chęć zobaczenia radości LO na buźkach zwyciężyła:-) Do tej pory w przypadku braku pomysłów na prezenty dla Mikołajka zawsze niezawodna była książeczka a dla Michałka auto, ale po wczorajszej wizycie to ja już nie mam pomysłów.

W związku z tym, otwieramy bibliotekę, auto komis, a jakby ktoś chciał wypożyczyć: koparkę, wywrotkę, samolot, motor, terenowy wóz, pałeczki do perkusji, miał ochotę poukładać puzle, lub pouczyć się literek to zapraszamy :-) a i jeszcze lawetę mamy jakby ktoś potrzebował, i jeszcze masażer (dziękujemy firmie nutrimed), jakby kogoś np. kręgosłup napieprzał.

W poprzednich latach Mikołajka strasznie stresowała wizyta Świętego, pocił się, musieliśmy się odsysać, a w tym luzik totalny, spokój na buźce i tylko patrzył na wielki wór prezentów i czekał na swoją kolej :-)




Nie wiem tylko czemu te prezenty bo Św. Mikołaj daje tylko grzecznym dzieciom, a z tym to u nas ostatnio różnie ...

Przy okazji wybierania zdjęć wpadły mi zdjęcia z lata, gdy nasze chłopaki gościnnie występowali z zespołem APLAUZ.
Ci którzy byli wiedzą o co chodzi, przy tej okazji chcieliśmy wszystkim podziękować. Tym którzy nie mogli być też :-)




                               już wiadomo czemu michałek dostał pałeczki do perkusji


                                                                                  mama mikołajka i michałka

środa, 3 grudnia 2014

DWUOSOBOWA SZAJKA

 W naszym domu grasuje zorganizowana grupa przestępcza, podejrzani to:

Mikołajek K. 4,5 latek, pseudonim Mikuś
Michałek K. prawie 3 latka, pseudonim Michaś

Pokrzywdzeni to:
Anna K. (wiek nieznany)
Marcin K. (wiek nieznany)

Zastraszają, szantażują i wyłudzają co tylko zapragną.
Ich ostatni występek to wyłudzenie czytania książeczek. Działają w sposób przemyślany i zorganizowany.
Mikołajek K. wydaje polecenia a Michałek K. jest ich wykonawcą.
Dla przykładu gdy pokrzywdzeni odmówili po godzinie czytania książeczek, kolejnych, Mikołajek zaczął zastraszać pokrzywdzonych krzycząc Haaaaa, Haaaaaa, Haaaaaa (tłumaczenie: tak, tak, tak, grupa posługuje się szyfrem), a Michałek pobiegł po kolejną dostawę książeczek. Gdy pokrzywdzeni odmówili wykonania polecenia, Mikołajek zaczął zastraszać swoje ofiary akcją serca 170/min. a Michałek usiłował ogłuszyć krzykiem. Gdy pokrzywdzeni stawiali opór Mikołajek zaczął szantażować spadkiem saturacji i koniecznością udzielenia mu pierwszej pomocy w formie odessania. Na takie formy przemocy pokrzywdzeni poddali się i kolejną godzinę czytali książeczki, póki podejrzani nie zaczęli wyłudzać czegoś innego.

Np. wychodzenie z domu też jest źródłem konfliktu. Działają zawsze tak samo:
Młodszy Michał K. odmawia ubrania się, gdy pokrzywdzeni próbują mnie dać się zdominować i mówią: "dobrze to Michałek zostanie w domu", wtedy starszy Mikołaj K. wkracza do akcji i także odmawia wyjścia z domu, po chwili stosuje swoje sztuczki j.w.
Punktem kulminacyjnym jest orkiestra na dwa głosy i po chwili wkraczają nie wykwalifikowani aczkolwiek doświadczeni ratownicy medyczni, znaczy Anna K. i Marcin K.

A tak poważnie to braciszki naprawdę wymyślili niezłą strategię i zwykle Michałek podsuwa pomysł a wtedy Mikołajek wchodzi ze swoimi sposobami manipulacji, na które mimo że nie powinniśmy to dla jego bezpieczeństwa ulegamy.
Są zawsze solidarni, konsekwentni i nie ukrywam że skuteczni. Nie bardzo wiemy jak odwrócić role, nie obciążając przy tym Mikołajka.


                                działają w przebraniu :-)
                                                                                        mama mikołajaka i michałka

niedziela, 30 listopada 2014

O SIUSIU

 Tak dawno nie pisaliśmy, że nie wiem od czego zacząć. Postaram się w kilku postach opisać ostatnie trzy miesiące bo pewnie nie starczyłoby mi czasu na opisanie wszystkiego za jednym zamachem :-)
Więc znacznę od tego co jest dla nas najważniejsze:
Od początku października mamy problem z moczem. Mikołajek mało sikał więc zrobiłam badanie moczu i tak do dzisiaj co parę dni "łapiemy" do pojemniczka i badamy. Wyniki raz lepsze, raz gorsze, w posiewie wyszła bakteria. Pojechaliśmy do nefrologa, niestety Pani doktor w gabinecie nie ma usg. A trzeba sprawdzić czy nie ma zastoju, kamieni czy innych nieprawidłowości. Teoretycznie możemy pojechać do publicznej przychodni (termin za parę miesięcy) lub pojechać do szpitala. Teoretycznie to takie proste zapakować dziecko do auta i wystać się pół dnia w izbie przyjęć z innymi chorymi dziećmi, proste pod warunkiem gdy ma się zdrowe dziecko. Dla nas przebywanie z chorymi dziećmi może być niebezpieczne. Ale czego nie zrobią rodzice żeby chronić swoje dziecko? Dlatego zaczęłam kombinować że może jest możliwość zrobienia USG w domu, przecież są np. starsi pacjenci unieruchomieni, którzy w ogóle z domu nie wychodzą. Jest faktycznie taka opcja, tylko w naszej okolicy, nawet województwie takiej możliwości nie znalazłam, najbliżej okazał się Kraków. Udało nam się zamówić wizytę z domowym USG. Wynik nie idealny ale też nie najgorszy. Układ moczowy prawidłowy, brak zastoju w nerkach, złogów, ale po mikcji okazało się że Mikołajuś nie opróżnia pęcherza do końca a to sprzyja infekcją. Dla nefrologa jest to wskazanie do cewnikowania. Na szczęście dla Naszego Doktorka absolutnie nie jest to powód żeby mikusia cewnikować, u pacjentów leżących jest to częsta przypadłość, bo jak powiedział: "facet sika na stojąco, kobieta na siedząco a mikołajek leży, więc mocz w pęcherzu zalega". Więc mamy zalecenie przyjmować furagine i kontrolować mocz, póki co czekamy na kolejny wynik z posiewu. Za parę dni jedziemy znowu do nefrologa, w sumie bez sensu bo mamy odmienne zdanie na temat cewnikowania. Pani nefrolog jest dobrym specjalistą ale nie ma takiego doświadczenia z pacjentami leżącymi jak Nasz Lekarz, który przyjeżdża do mikusia od zawsze i do którego mamy bezgraniczne zaufanie. Póki cewnikowanie nie jest konieczne to uważam że dwie rury w ciele czterolatka to i tak za dużo.
Cieszę się jak cholera z opinii Naszego Doktorka bo czekałam na jego zdanie i bałam się co      powie.
I cieszę się że nie musieliśmy włóczyć się z Mikołajkiem po szpitalach, tylko dało się to zrobić w domu. Ale nie ukrywam że kwota domowego USG trochę nas pogrążyła, 15 min. badania kosztowało 600 zł., miało być 700 ale negocjowałam :/

Ale czego nie zrobimy dla Naszego Mikołajusia :-)

                                                                            Mama Mikołajka i Michałka