sobota, 16 lipca 2011

Zoo - podejście pierwsze

Pewnego słonecznego popołudnia zapakowaliśmy się w komplecie, który Miś bardzo lubi - znaczy Mikołajek, jego Rodzice i ja i postanowiliśmy pojechać na wyprawę do zoo.

Jak tylko Mikołajkowy Tato ruszył Miś zasnął, kiedy dojechaliśmy do Chorzowskiego Parku Mikołajek spał nadal. W obawie, że Mikołajek prześpi atrakcje w postaci zwierząt postanowiliśmy więc powłóczyć się po parkowych zacienionych alejkach oraz posiedzieć pod sympatycznym parasolem w parkowym barku, gdzie Mikołaj spożył podwieczorek na śpiocha.

Kiedy Księciunio otworzył oczęta zaprezentował potężnego wkurwa z powodu blasku świecącego słońca i upału. W cieniu drzew przemknęliśmy w pobliże bramy zoo gdzie okazało się, że Miś życzy sobie natychmiast udać w cień. Na ciocinych rękach.  Co też zrobiliśmy.
Mikołajkowy Tato pchał furę z respem ja niosłam Miszczunia (kontrolując długość rury łączącą Misia i respa) a Mikołajkowa Mama dbała by na Misiową twarzyczkę padał cień. Oczywiście nasza karawana poruszała się w żółwim tempie. Wzbudzając niezdrowe zainteresowanie parkowych współspacerowiczów.*

W końcu Mikołajkowi poprawił się humor, udaliśmy się ponownie w stronę wejścia do zoo po drodze zatrzymując się przy płocie, za którym mieszka straszliwe ptaszysko. Na płocie wiszą tabliczki z napisem "Danger!" i "Uwaga dziobie!". O czym też sami się przekonaliśmy, do płotu przydreptało ptaszysko i przez kratę wysunęło długi, ostry dziub usiłując wyrwać mi z ręki chusteczkę.

Przy wejściu do zoo okazało się, że za godzinę zamykają, w związku z powyższym postanowiliśmy przełożyć wycieczkę.

*rozumiem ciekawość, którą wzbudza jakakolwiek inność, rozumiem kiedy sześcioletnia dziewczynka jadąca na rowerku zatrzymuje się i wpatruje w Mikołaja z respiratorem i jego furę. Kiedy mijające nas dzieci zawracają lub kilkakrotnie odwracają się aby popatrzeć. Są tylko dziećmi.
Niesmak budzą dorośli, którzy tak się zachowują. Pani, która szturcha swojego towarzysza i pokazuje mu nas palcem. Pan idący z naprzeciwka, z szeroko otwartymi z ciekawości ustami. I ta młoda, subtelnie wyglądająca dziewczyna idąca za rękę z chłopakiem, która prawie się potyka, wielokrotnie oglądając.

10 komentarzy:

  1. A może oni po prostu czytają Twojego bloga i Was rozpoznali?
    Może chociaż niektórzy...
    Bardzo chcę w to uwierzyć...

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że w nasze społeczeństwo jest zbyt mało różnorodne w porównaniu z innymi krajami. Pamiętam, że przebywając przez krótki czas w Bawarii byłam zdziwiona, jak wielu obcokrajowców mieszka w małych miejscowościach południowych Niemiec. A u nas - czy w małych miejscowościach można spotkać osoby innej narodowości czy o innym kolorze skóry? Wydaje mi się, że jako społeczeństwo mamy problem z akceptacją odmiennego koloru skóry czy orientacji seksualnej, tak samo "niezdrowo" reagujemy na osoby mniej sprawne. Gdybyśmy my - dorośli - uczyli dzieci empatii i szacunku dla innych ludzi, być może byłoby inaczej. A może parafrazując tytuł fidmu - Polska "to nie jest kraj dla innych ludzi"...:-(

    OdpowiedzUsuń
  3. ciocia Mikołajka18 lipca 2011 18:27

    Ann czy to Ty? bo ta wiara, że to dlatego że nas rozpoznają jakoś mi tak do Ciebie pasuje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie sądzę. To raczej ja, i nie jestem Ann. Natomiast nie umiem się tutaj zalogować jakoś, stąd brak mojego stałego nicka - Nisar. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  5. ciocia Mikołaja18 lipca 2011 21:50

    Nisar, sorry w takim razie, że wzięłam Cię za Ann :) I nie mam pojęcia dlaczego nie umiesz się zalogować, nie ma tu jakiś specjalnych ustawień. A Twój nick ma jakiś związek z Nisargadattą Maharaj'em? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. ciocia Mikołajka18 lipca 2011 21:58

    Kobiecym_okiem - masz rację, niestety "to nie jest kraj dla innych ludzi". Kilka lat temu pracowałam w szkole językowej, w kursach uczestniczyły też dzieci niepełnosprawne, słyszałam jak mama mówiła do swojego zdrowego syna, że ma się nie zadawać z X. i nie pożyczać mu niczego. X. choruje na porażenie mózgowe, jeździ na wózku jest dużo bardziej sprawny intelektualnie niż owa mama.

    OdpowiedzUsuń
  7. A bo ja duusza wołowa jestem komputerowo i tyla :) A nick faktycznie skrótem od Nisargadatty jest, z którego wzięłam swego czasu cytatę na zaproszenia ślubne. Ty wiesz że on nie umiał czytać i pisać??? (pewnie wiesz, ale mnie zatknęło, jak się tego doczytałam).
    A Ann pewnie fajna babka jest, więc nie sorry, tylko może to dla mnie zaszczyt? :)
    Buziaki dla Was (to znaczy dla Słodziaka, ale żeby niegrzecznie nie zabrzmiało, to tak piszę).

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciociu Mikołaja, zszokowałaś mnie informacją, że rodzice mogą tak brutalnie powiedzieć dzieciom, że mają się z kimś nie zadawać - rozumiem, gdyby to było jakieś złe towarzystwo, ale niepełnosprawne dziecko? Zatkało mnie...

    OdpowiedzUsuń
  9. ciocia Mikołajka20 lipca 2011 00:08

    Kobiecym_okiem - mnie wtedy też. Niestety wciąż mnie zatyka, nasze społeczeństwo boi się inności i nie ma pojęcia co to tolerancja.

    OdpowiedzUsuń
  10. ciocia Mikołajka20 lipca 2011 00:12

    Nisar - racja, Ann fajna babka jest :) i wiem, że Nisargadatta był analalfabetą (kurde jakoś mi to słowo nie pasuje do tej postaci ;))
    a buziaki Misiowi przekażę osobiście :)

    OdpowiedzUsuń