wtorek, 26 lipca 2011

Luksus

Mikołaj wciąż uczy nas czegoś nowego.



Złoszczą mnie narzekający na codzienne, nic nie znaczące małe rzeczy, że pada, albo nie pada, za gorąco, za zimno, za sucho, za mokro. Katar, sraczka, nieusłuchany pies, niegrzeczne dziecko, upierdliwy mąż, żona, teściowa, szef, nieuprzejma ekspedientka, za mała wypłata, za duża wypłata etc.

Młody koleś, który chce ode mnie 2 zł na piwo, ma 2 zdrowe ręce, 2 nogi i łeb. Tyle, że pusty i leniwą d.

Ci wszyscy nie potrafiący docenić jakim luksusem jest samodzielne oddychanie i podrapanie się w nosie.





13 komentarzy:

  1. Na tym polega relatywizm naszego postrzegania rzeczywistości.

    W sumie wiemy, że w Somalii dzieci umierają z głodu, ale nie wpływa to na fakt, że nienawidzimy kaszanki i jeśli tylko ona jest w lodówce, to w sumie "nie ma co jeść". Taka konstrukcja :)

    Z drugiej strony - warunkiem osiągnięcia szczęścia w życiu jest umiejętność nieoczekiwania od losu zbyt wiele. A to rzadkość, w dzisiejszych rozkonsumpcjonizowanych czasach, niestety. Wniosek: w wielu wypadkach sami siebie unieszczęśliwiamy :)

    Buziaki dla Słodziaka (i znowu Ty mu je przekażesz osobiście, co?)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za tę notkę.
    Serio.

    Buziaki dla Mikołajka Wspaniałego

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak często o tym zapominam! Dzięki Wiolu. uściski dla Mikusia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Każdy dostaje tyle ile jest w stanie unieść...

    Nie bagatelizujmy problemów innych nawet gdyby to miały być zafarbowane skarpety... dla nich to równie ważne jak dla Was oddech Mikołaja.

    Ale z mojego punktu widzenia w zupełności się z tą notką zgadzam...

    OdpowiedzUsuń
  5. ciocia Mikołaja31 lipca 2011 21:58

    Gofer73 - naprawdę sądzisz, że każdy dostaje tyle ile jest w stanie unieść? Sorry, ale dla mnie to slogan. Skoro tak - dzieciaki z SMA (lub innymi chorobami) zostawiane przez rodziców na Oiom'ach, ich rodzice dostali, nie unieśli, tak? A ludzie latami chorujący na depresję (nie na modnego obecnie doła powszechnie zwanego depresją ale depresję jako kliniczną jednostkę chorobową), bywa, że często kończący jako samobójcy? A ci wszyscy uciekający w nałogi? Powiedz to mojej przyjaciółce, która w odstępie paru lat zachorowała na dwa różne nowotwory złośliwe.

    Nie bagatelizuję zafarbowanych skarpet, po prostu nie potrafię w sobie znaleźć ani odrobimy empatii słysząc o takich problemach. Każdy ma do nich prawo. Mnie akurat mają prawo złościć.

    OdpowiedzUsuń
  6. ciocia Mikołaja31 lipca 2011 22:04

    Nisar - to Ty, prawda? :) buziaki przekazane, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ciocia Mikołaja31 lipca 2011 22:07

    Elutek, Chuda - proszę bardzo:)

    Aczkolwiek coraz częściej zastanawiam się nad założeniem drugiego bloga, w którym mogłabym umieszczeć refleksje mało dyplomatyczne, które nie nadają się na bloga dzieciowego. Coraz bardziej męczy mnie autocenzura ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiola, podoba mi się Twój wpis - czasami trzeba o pewnych sprawach powiedzieć dosadnie. Na blogu "dzieciowym" tym bardziej, bo to jest Twoje autentyczne doświadczenie. Ja "wyrabiam" w sobie taki mechanizm, że gdy włącza mi się "maruderstwo", myślę sobie o tym, że te moje "problemiki" są tak naprawdę niczym w porównaniu z tym, co przydarza się w życiu. To stawia do pionu. Oczywiście, czasem mogę uronić łzę nad sobą, ale bardziej aby sobie ulżyć niż narzekać w obecności innych.

    OdpowiedzUsuń
  9. tak, odkąd jest z nami nasz 15miesięczny synek,dla którego każde uderzenie zmasakrowanego serduszka jest cudem,myślę podobnie.Ślę dużo dobrych myśli i życzeń dla Mikusia!!!Trzymaj się Mały!!!
    joanka

    OdpowiedzUsuń
  10. tak, odkąd jest z nami nasz 15miesięczny synek,dla którego każde uderzenie zmasakrowanego serduszka jest cudem,myślę podobnie.Ślę dużo dobrych myśli i życzeń dla Mikusia!!!Trzymaj się Mały!!!
    joanka

    OdpowiedzUsuń
  11. tak, odkąd jest z nami nasz 15miesięczny synek,dla którego każde uderzenie zmasakrowanego serduszka jest cudem,myślę podobnie.Ślę dużo dobrych myśli i życzeń dla Mikusia!!!Trzymaj się Mały!!!
    joanka

    OdpowiedzUsuń
  12. tak, odkąd jest z nami nasz 15miesięczny synek,dla którego każde uderzenie zmasakrowanego serduszka jest cudem,myślę podobnie.Ślę dużo dobrych myśli i życzeń dla Mikusia!!!Trzymaj się Mały!!!
    joanka

    OdpowiedzUsuń
  13. tak, odkąd jest z nami nasz 15miesięczny synek,dla którego każde uderzenie zmasakrowanego serduszka jest cudem,myślę podobnie.Ślę dużo dobrych myśli i życzeń dla Mikusia!!!Trzymaj się Mały!!!
    joanka

    OdpowiedzUsuń