Wpadam pewnego wieczoru ucałować na dobranoc "zrobionego"* już do snu Miszczunia i zastaję wielkie ciekawskie gały, którym wcale a wcale nie chce się spać.
Dla pewności pytam Królewicza czy śpiący a w odpowiedzi otrzymuję trzykrotne entuzjastyczne zapewnienie, że "nie, nie, nie, ha!" i uśmiech jak stąd do Sri Lanki.
Rodzice mocno bladzi z domieszką koloru sinego na twarzach oczy wznoszą i ręce bezradnie opuszczają.
Zarządziłam więc spacer. Starzy się dotlenią a Miś rozejrzy po okolicy, w końcu wieczorową porą świat wygląda inaczej niż za dnia, kiedy to Miki zazwyczaj spaceruje. Same zalety, nieprawdaż?
Mikołajkowa Mama próbowała protestować, że jak to? Że wieczorem?? Że jej Słodki Bobasek Tyci Tyci i Maleństwo Niewinne nocą w miasto prowadzić?? Że no ale??? Patologia wręcz i koniec świata.
Została przegłosowana gdyż Mikołajkowy Tato stanął murem za Synem swym Nieśpiącym. I tak to wyszliśmy pokazywać Mikołajkowi nocne życie miasta ;)
Jako, że słońce już nie raziło, Mikuś rozglądał się szeroko otwartymi oczami i z uśmiechem na ustach. Przeszliśmy park, w którym to Miś zaznajamiał się z nazwami mijanych drzew i udaliśmy się do centrum miasta.
Mikołajek był oszołomiony mnogością świateł, sklepowymi wystawami i mijającą nas dość liczną grupą młodzieńców w wieku nastoletnim, którą długo spojrzeniem odprowadzał.
Ale to nie koniec atrakcji, na głównym deptaku Misiowy wzrok przykuł pewien niezwykły neon: SALON GIER. Musieliśmy się przed owym przybytkiem zatrzymać na dłużej, Mikołaj był urzeczony. Starzy skorzystali z okazji - jak to starzy - i zalegli na pobliskiej ławce a my z Miszczuniem oddaliśmy się podziwianiu...
Napis był niezwykły: na czarnym tle wielkie, czerwone litery a dookoła migające złociste gwiazdki. Utknęliśmy na dobre 40 minut, na życzenie Księciunia literowałam napis i oglądaliśmy go z różnej perspektywy i pod różnym kątem. Miś nie miał dosyć, na twarzyczce malował się pełen zachwyt. W końcu musieliśmy porzucić czarowny neon gdyż godzina zrobiła się mocno późna i w trosce o Starych - na ławce prawie zasypiali - aczkolwiek z żalem postanowiliśmy wracać.
W drodze powrotnej Mikołajek zasnął w swojej furze śniąc o niezwykłym neonie**.
*"zrobiony" znaczy po wieczornej toalecie i wymianie tasiemki od tracheo
** mają państwo pomysł jak by tu skombinować taki neon Mikołajkowi? gdyż Chłopak zapragnął go oglądać a krnąbrni Rodzice raczej nie będą skłonni pylać co wieczór przez całe miasto na podziwianie ;)
Oj, przydałaby nam się czasem taka pomysłowa ciocia, chociaż mój Mikołajek jest spokojny. Za to starszy synek domaga się coraz więcej "rozrywek" :-)
OdpowiedzUsuńA może światełka choinkowe wystarczą, jakby je ładnie rozwiesić?
OdpowiedzUsuńPozdrowienia, sylwia