Pewnego słonecznego popołudnia zapakowaliśmy się w komplecie, który Miś bardzo lubi - znaczy Mikołajek, jego Rodzice i ja i postanowiliśmy pojechać na wyprawę do zoo.
Jak tylko Mikołajkowy Tato ruszył Miś zasnął, kiedy dojechaliśmy do Chorzowskiego Parku Mikołajek spał nadal. W obawie, że Mikołajek prześpi atrakcje w postaci zwierząt postanowiliśmy więc powłóczyć się po parkowych zacienionych alejkach oraz posiedzieć pod sympatycznym parasolem w parkowym barku, gdzie Mikołaj spożył podwieczorek na śpiocha.
Kiedy Księciunio otworzył oczęta zaprezentował potężnego wkurwa z powodu blasku świecącego słońca i upału. W cieniu drzew przemknęliśmy w pobliże bramy zoo gdzie okazało się, że Miś życzy sobie natychmiast udać w cień. Na ciocinych rękach. Co też zrobiliśmy.
Mikołajkowy Tato pchał furę z respem ja niosłam Miszczunia (kontrolując długość rury łączącą Misia i respa) a Mikołajkowa Mama dbała by na Misiową twarzyczkę padał cień. Oczywiście nasza karawana poruszała się w żółwim tempie. Wzbudzając niezdrowe zainteresowanie parkowych współspacerowiczów.*
W końcu Mikołajkowi poprawił się humor, udaliśmy się ponownie w stronę wejścia do zoo po drodze zatrzymując się przy płocie, za którym mieszka straszliwe ptaszysko. Na płocie wiszą tabliczki z napisem "Danger!" i "Uwaga dziobie!". O czym też sami się przekonaliśmy, do płotu przydreptało ptaszysko i przez kratę wysunęło długi, ostry dziub usiłując wyrwać mi z ręki chusteczkę.
Przy wejściu do zoo okazało się, że za godzinę zamykają, w związku z powyższym postanowiliśmy przełożyć wycieczkę.
*rozumiem ciekawość, którą wzbudza jakakolwiek inność, rozumiem kiedy sześcioletnia dziewczynka jadąca na rowerku zatrzymuje się i wpatruje w Mikołaja z respiratorem i jego furę. Kiedy mijające nas dzieci zawracają lub kilkakrotnie odwracają się aby popatrzeć. Są tylko dziećmi.
Niesmak budzą dorośli, którzy tak się zachowują. Pani, która szturcha swojego towarzysza i pokazuje mu nas palcem. Pan idący z naprzeciwka, z szeroko otwartymi z ciekawości ustami. I ta młoda, subtelnie wyglądająca dziewczyna idąca za rękę z chłopakiem, która prawie się potyka, wielokrotnie oglądając.
A może oni po prostu czytają Twojego bloga i Was rozpoznali?
OdpowiedzUsuńMoże chociaż niektórzy...
Bardzo chcę w to uwierzyć...
Myślę, że w nasze społeczeństwo jest zbyt mało różnorodne w porównaniu z innymi krajami. Pamiętam, że przebywając przez krótki czas w Bawarii byłam zdziwiona, jak wielu obcokrajowców mieszka w małych miejscowościach południowych Niemiec. A u nas - czy w małych miejscowościach można spotkać osoby innej narodowości czy o innym kolorze skóry? Wydaje mi się, że jako społeczeństwo mamy problem z akceptacją odmiennego koloru skóry czy orientacji seksualnej, tak samo "niezdrowo" reagujemy na osoby mniej sprawne. Gdybyśmy my - dorośli - uczyli dzieci empatii i szacunku dla innych ludzi, być może byłoby inaczej. A może parafrazując tytuł fidmu - Polska "to nie jest kraj dla innych ludzi"...:-(
OdpowiedzUsuńAnn czy to Ty? bo ta wiara, że to dlatego że nas rozpoznają jakoś mi tak do Ciebie pasuje :)
OdpowiedzUsuńNie sądzę. To raczej ja, i nie jestem Ann. Natomiast nie umiem się tutaj zalogować jakoś, stąd brak mojego stałego nicka - Nisar. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńNisar, sorry w takim razie, że wzięłam Cię za Ann :) I nie mam pojęcia dlaczego nie umiesz się zalogować, nie ma tu jakiś specjalnych ustawień. A Twój nick ma jakiś związek z Nisargadattą Maharaj'em? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKobiecym_okiem - masz rację, niestety "to nie jest kraj dla innych ludzi". Kilka lat temu pracowałam w szkole językowej, w kursach uczestniczyły też dzieci niepełnosprawne, słyszałam jak mama mówiła do swojego zdrowego syna, że ma się nie zadawać z X. i nie pożyczać mu niczego. X. choruje na porażenie mózgowe, jeździ na wózku jest dużo bardziej sprawny intelektualnie niż owa mama.
OdpowiedzUsuńA bo ja duusza wołowa jestem komputerowo i tyla :) A nick faktycznie skrótem od Nisargadatty jest, z którego wzięłam swego czasu cytatę na zaproszenia ślubne. Ty wiesz że on nie umiał czytać i pisać??? (pewnie wiesz, ale mnie zatknęło, jak się tego doczytałam).
OdpowiedzUsuńA Ann pewnie fajna babka jest, więc nie sorry, tylko może to dla mnie zaszczyt? :)
Buziaki dla Was (to znaczy dla Słodziaka, ale żeby niegrzecznie nie zabrzmiało, to tak piszę).
Ciociu Mikołaja, zszokowałaś mnie informacją, że rodzice mogą tak brutalnie powiedzieć dzieciom, że mają się z kimś nie zadawać - rozumiem, gdyby to było jakieś złe towarzystwo, ale niepełnosprawne dziecko? Zatkało mnie...
OdpowiedzUsuńKobiecym_okiem - mnie wtedy też. Niestety wciąż mnie zatyka, nasze społeczeństwo boi się inności i nie ma pojęcia co to tolerancja.
OdpowiedzUsuńNisar - racja, Ann fajna babka jest :) i wiem, że Nisargadatta był analalfabetą (kurde jakoś mi to słowo nie pasuje do tej postaci ;))
OdpowiedzUsuńa buziaki Misiowi przekażę osobiście :)