czwartek, 29 września 2011

Góry, lasy i Górale

W piątek po pracy razem z Mikołajkową Babcią dołączyłyśmy do reszty Bandy:


Babcia pozazdrościła nam uścisków, a z jej miny wnioskujemy, że wystartowała niczym rasowy lekkoaatleta gdyż poczuła nieodpartą chęć by wycałować Misiowe łapcie:

ps. jak tylko otwieram laptopa dzwoni Mikołajek, wzywa Mikołajek lub budzi się Mikołajek ;) proszę więc wybaczyć - lecę do Księcia

3 komentarze:

  1. Oczywiście, że rozumiemy w końcu księciunio najważniejszy. Urósł strasznie, zmężniał no i włoski zapuszcza. Przepraszam, że mnie mało tu ostatnio ale u mnie nie za dobrze się dzieje. buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. jak on rosnie, jakiś czas nie zaglądałam i proszę jaki kawaler duzy!!!

    OdpowiedzUsuń