W piątek po pracy razem z Mikołajkową Babcią dołączyłyśmy do reszty Bandy:
Babcia pozazdrościła nam uścisków, a z jej miny wnioskujemy, że wystartowała niczym rasowy lekkoaatleta gdyż poczuła nieodpartą chęć by wycałować Misiowe łapcie:
ps. jak tylko otwieram laptopa dzwoni Mikołajek, wzywa Mikołajek lub budzi się Mikołajek ;) proszę więc wybaczyć - lecę do Księcia
Wybaczamy, to zrozumiałe. :-)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że rozumiemy w końcu księciunio najważniejszy. Urósł strasznie, zmężniał no i włoski zapuszcza. Przepraszam, że mnie mało tu ostatnio ale u mnie nie za dobrze się dzieje. buziaki
OdpowiedzUsuńjak on rosnie, jakiś czas nie zaglądałam i proszę jaki kawaler duzy!!!
OdpowiedzUsuń