niedziela, 20 marca 2011

Chwile grozy

Przez cały wieczór Miś tryskał humorem i rozsyłał uśmiechy nie przestając w czasie wieczornej toalety zagadywać Rodziców. Nawet podczas niespecjalnie lubianej wymiany tasiemki od rurki tracheo Mikuś nie przestawał gadać.

Wtem... Mikołajek zamilkł... jego spojrzenie sięgnęło tajemniczego punktu w przestworzach a promienne dotąd oblicze wyglądało jak kamienna twarz...

Nastała przeraźliwa cisza a powietrze zgęstniało - za oknem pojawiły się błyskawice i rozszalał się straszliwy wicher.*

Mikołajkowy Tato zastygł w bezruchu, Mama też... Czas stanął w miejscu. Misiowych Rodziców z przerażenia, że coś się stało ich Słodziakowi oblały hektolitry zimnego potu...

Nagle Miś spojrzał na Tatę, potem na Mamę. Po czym Miszczunio** upewniwszy się, że jego osobiści Rodzice są wystarczająco przerażeni... walnął szeroki uśmiech z chochlikiem w oku :)

Mikołajek na myśl o tym jak udało mu się nabrać Rodziców aż do zaśnięcia nie przestawał chichotać.


eeee, no gdzie z tym aparatem?? zajęty jestem, z Mamą rozmawiam!


*że co? że te gromy i błyskawice to tylko w filmach grozy mogą? proszę bardzo, niedowiarki niech sprawdzą to dziwne zjawisko atmosferyczne telefonując do Instytutu Meteorologii ;)

**purystów językowych zapewniam, że wiem jak poprawnie napisać słowo "miszczunio" ;)

6 komentarzy:

  1. czyli Miszczunio objawił swój miszczowski talent: w reżyserii:)
    a ciocia Mikusia też, w opisie tego dreszczującego widowiska "światło i dźwięk"
    wspólne dzieło udane - ze szczęśliwym zakończeniem:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiola, Ty to umiesz nastrój budować! :-) uściski dla miszczunia!

    OdpowiedzUsuń
  3. No jasne, że wiemy, że wiesz :) Ja zawsze te zamierzone byki wstawiam w cudzysłów, jakoś tak wydaje mi się, ze wtedy nie muszę się tłumaczyć, ale dzisiaj złamię zasady. Miszczowsko rozegrane stopniowanie napięcia:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. No to ładny żarcik Mikuś zrobił rodzicom. :)
    Było by mi bardzo miło gdybyście zechcieli mi pomóc w rozreklamowaniu mojego nowego bloga: podzielsieswoimsercem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochane, Hitchcock ze mnie żaden. Ale trenuję, znaczy Miszczunio mnie trenuje, jeszcze trochę i możecie mi mówić Alfredzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To się nadal trenujcie, świat zaciera ręce na wieść o dwóch nowych Alfredach! ;)))

    OdpowiedzUsuń