środa, 9 lutego 2011

Urlop z Księciuniem

Mikuś na szczęście zbyt długo nie nosił urazy, już następnego dnia znów stałam się ulubioną ciocią - zwłaszcza po tym jak oznajmiłam, że mam tygodniowy urlop.

I to urlop, który postanowiłam spędzić z Najfajniejszym Chłopakiem Jakiego Znam i jego Mamą :)

Dzień zaczynamy od śniadanka, później bajeczka, masowanie dziasełek, czytanie książeczek, masażyk stópek, śpiewanie piosenek, zabawy z panem pluszowym Truskawą, jakiś mały wuefik a wszystko to przerywane przytulaskami i całuskami.
No, dobra wykonujemy też te wszystkie prozaiczne a jakże konieczne czynności typu oklepywanie, odsysanie, sprawdzane saturacji, za którymi Księciunio nie przepada - wspominam o tym żebyście Drodzy Czytelnicy nie popękali z zazdrości, że nasze życie to sam kawior i śmietanka ;)

Niesamowite jest obserwowanie jak Miki z Małego Dzidziusia zmienia się we Wszystko Kumającego Chłopczyka.

Nauczył się ściemniać - w czasie różnych nieprzyjemnych jego zdaniem medycznych czynności typu odsysanie z rurki tracheo czy rehabilitacja, Mikuś świetnie udaje śpiącego - wtedy czym prędzej Wstrętny Dorosły kończy czynności by Małoletni mógł zażyć jakże zbawiennego dla zdrowia i urody snu.
A tu zonk, Mały Cwaniaczek robi oczy jak pięć złotych i w uśmiechu pokazuje całe dziąsełka, a jego minka mówi; "żartowałem, baw się ze mną!"
Mimo rurki tracheo Mikołajek gaworzy, oczywiście pilnie sprawdzając czy publika okazuje wystarczający entuzjazm. A, że wykazuje - Miki odzywa się jeszcze głośniej :)

Muszę kończyć - Król budzi się z polanczowej drzemki.

ps. hmm, dokładnie rok temu też miałam urlop, spędzałam go w jakże odmiennym klimacie i towarzystwie tudzież dość kiczowatej scenerii leżąc na plaży, sącząc drinki z parasolką i tańcząc do rana...

i wiecie co? za nic w świecie nie zamieniłabym mojego aktualnego urlopu na tamten :)

1 komentarz: