poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Nówki foty nie śmigane


Wyrwaliśmy się dziś z Miśkiem z chaty ukradkiem, jak tylko Starzy porządkami świątecznymi się zajęli i poszlim grabić i gwałcić do parku - wiosenne krzaczory of course - nie żebym namiętnie polecała, ale chcąc Siostrzeńcowi przybliżyć wiosnę czasem trzeba, nie?  Pedagogiem na etacie będąc czas jakiś temu, bywało, że małoletnim wandalom zwracałam uwagę co by nie pacyfikowały krzaczorów, no ale cóż... czasy się zmieniają ;)
Bo jako idealna matka chrzestna postanowiłam Mikołajka z przyrodą zapoznać:

Jak tylko Mikuś nacieszył oczęta kwieciem, zasnął na dwie godziny - mimo, że Chłopak uważa, że szkoda życia na sen i unika jak ognia - ale łono przyrody i nadmiar bodźców zrobiło swoje.
Z powodu braku odpowiedniej fury w plener udaliśmy się  w starym Mikusiowym wózku niemowlęcym, który lada dzień będzie na krótki i Księciunio będzie musiał podkulać nogi ale póki co daje radę.

Misiowi Rodzice kupili ssak akumulatorowy i dzięki niemu możemy wypuszczać się w dzicz:


Jakoś nie mogę się powstrzymać i co chwilę sprawdzam na wyświetlaczu respiratora czy wszystko gra:

...i trampki woźnicy*...




*przy okazji Mikołajkowa ciocia zapewnia sceptyków, którzy oglądali ją wyłącznie na obcasach, że w trampkach czuje się równie dobrze ;)

4 komentarze:

  1. Cieszę się że już jesteście. No cóż porządki wiosenne to i blog trzeba odkurzyć ;). Brakowało mi tu Mikusia oj brakowało. Kurcze troszkę szkoda, że fura powoli za mała bo śliczna jest- w kolorze nieba. No ale przecież księciunio rośnie. buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto było tyle czekać na zdjęcia :). Pozdrawiam Joanna

    OdpowiedzUsuń
  3. Fura sliczna, ile jeszcze brakuje pieniedzy na ta "wymarzona"?
    Slodziusienki ten Mikus!!!

    OdpowiedzUsuń