wtorek, 15 stycznia 2013

DZIEŃ JAK CODZIEŃ

       Pewnego dnia, ja oraz Księciunio jak co dzień przygotowywaliśmy się do kolejnego dnia (klepuchy, toaleta, itp.), w pewnym momencie z kuchni przyszła mama z Michaszkiem. Podejrzane było to, że stanęli za moimi plecami i z dziką radością zaczęli się chichrać i mówić: "coś wam pokażemy jak grzecznie się można bawić", gdy tylko się z Misiem spojrzeliśmy na nich zrobiło się mniej śmiesznie. Michaś cały oklejony kaszką ryżową o smaku banana a jako że mamunia go miała na rękach to i ona lepiej nie wyglądała, a na dokładkę nasza pikusia (labladorzyca) wpadła do nas na weekend bo Mikuś chciał jej odwiedzin (odkąd Mikuś ma rurkę pikusia ze względu na sierść mieszka u babci), lecz ona z nimi nie przyszła się pochwalić jak wygląda gdyż była zbyt zajęta wylizywaniem wklejonej kaszki w płytki:)).
       Zaczęło się wyganianie towarzystwa bo wszędzie zostawiali ślady po sobie, w efekcie Michałek zrzucił ciuszki jeszcze na kanapie oczywiście tak ażeby na pewno też się okleiła i poszli w końcu się prysznicować.
       My z Księciuniem tylko kiwaliśmy głowami i zastanawialiśmy się kto pierwszy złapał za kaszkę, zgodnie stwierdziliśmy, że na pewno mama zaczęła, przecież nie był to grzeczny Michałek ani pikusia która od razu sprzątała co tylko nie zdążyło się przykleić do płytek.
      Po skończonej toalecie porannej udaliśmy się na oględziny kuchni... jakoś nas ten ogólnie panujący chaos nie zaskoczył gdyż to nie był ich pierwszy wybryk.
      "Piko wynocha na śnieg"- bo jej paszcza i łapy całe były w barambolach z kaszki, na co pikusia grzecznie poszła się wyczyścić tyle że ominęła cały śnieg i wytarzała się w górce nasypanej ziemi więc jej barambole bananowe przybrały kolor ziemi tak żeby było weselej.
       "Ciekaw jestem kto to sprzątnie" powiedziałem, na co mama "tak już zostanie bo kaszka nie chce z płytek zejść, bo w połączeniu ze śliną pikusi zastygła".
jak oni wyglądają

impre czas rozkręcić

ja jestem niewinna

ja tu tylko sprzątam

ty to posprzątasz
       Jako "głowa domu" złapałem za płyn i gąbkę i trzeba było szorować bo reszta bandy do której jeszcze dołączył Mikuś miała radochę a ja miałem wrażenie że tylko mnie ta kuchnia drażni. Po chwili mama pomogła bo widziała że śmiechu nie ma:))
Myślę że i u was tak to wygląda:))
tata Mikołajka

3 komentarze:

  1. ale tam u Was wesoło :)
    Ciekawe, co sobie taki Mikuś na serio w główce myśli, patrząc na braciszka w pełni buszującego.. ech. Buziaki Kochani!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać że kaszka bardzo ładnie prezentuje się na ciemnych płytkach. Na jasnych zapewne nie było by takiego efektu ;):)
    Szaleństwo! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezłe pobojowisko, choć widać że bardzo wesołe! :-)

    OdpowiedzUsuń