Zaczęło się wyganianie towarzystwa bo wszędzie zostawiali ślady po sobie, w efekcie Michałek zrzucił ciuszki jeszcze na kanapie oczywiście tak ażeby na pewno też się okleiła i poszli w końcu się prysznicować.
My z Księciuniem tylko kiwaliśmy głowami i zastanawialiśmy się kto pierwszy złapał za kaszkę, zgodnie stwierdziliśmy, że na pewno mama zaczęła, przecież nie był to grzeczny Michałek ani pikusia która od razu sprzątała co tylko nie zdążyło się przykleić do płytek.
Po skończonej toalecie porannej udaliśmy się na oględziny kuchni... jakoś nas ten ogólnie panujący chaos nie zaskoczył gdyż to nie był ich pierwszy wybryk.
"Piko wynocha na śnieg"- bo jej paszcza i łapy całe były w barambolach z kaszki, na co pikusia grzecznie poszła się wyczyścić tyle że ominęła cały śnieg i wytarzała się w górce nasypanej ziemi więc jej barambole bananowe przybrały kolor ziemi tak żeby było weselej.
"Ciekaw jestem kto to sprzątnie" powiedziałem, na co mama "tak już zostanie bo kaszka nie chce z płytek zejść, bo w połączeniu ze śliną pikusi zastygła".
jak oni wyglądają |
impre czas rozkręcić |
ja jestem niewinna |
ja tu tylko sprzątam |
ty to posprzątasz |
Myślę że i u was tak to wygląda:))
tata Mikołajka
ale tam u Was wesoło :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, co sobie taki Mikuś na serio w główce myśli, patrząc na braciszka w pełni buszującego.. ech. Buziaki Kochani!!
Muszę przyznać że kaszka bardzo ładnie prezentuje się na ciemnych płytkach. Na jasnych zapewne nie było by takiego efektu ;):)
OdpowiedzUsuńSzaleństwo! :)
Niezłe pobojowisko, choć widać że bardzo wesołe! :-)
OdpowiedzUsuń