poniedziałek, 30 kwietnia 2012

ŚWIĘTY JAK NIKT !!!

         Sprawa na pozór prosta, chrzciny Michasia.
         W domu zapadła decyzja, lepiej zrobić wcześniej i z głowy. A jako że żadnej poważnej impry Księciunio nie opuszcza to pora odpowiednia 14.04.2012r. Nie za ciepło nie za zimno w sam raz. Sobota, tłoku nie będzie a i ksiądz przystał na 11.00 jeszcze przed drzemką Księcia:).
         Tak więc wujki, ciotki i inne stworzenia boże pozapraszane, główny gość oczywiście Mikołajek gotowy.
         14.04.2012r. godzina 0 czyli 11.00 czekamy, drzwi świątyni pozamykane więc wybrałem się na zaplecze:). Chwilę trwało ale udało się, pojawiła się postać, na moje pytanie "gdzie jest ksiądz czy zapomniał" odpowiedział: "chrzciny ??? tak tak o 15.00" pytam "jak to, ustalona była 11.00?!?" odpowiedź: "no tak mamy zapisane, ksiądz dyżurny ma zaraz pogrzeb a pozostali mają wolne."
Po negocjacjach okazało się że jest jeszcze proboszcz. Po pewnym czasie zjawił się proboszcz, doszliśmy do tego że on udzieli chrztu:).
         Wszystko zostało po podpisywane i proboszcz przemówił: "proszę poczekać w kościele, ubiorę się i zaraz przyjdę do państwa".
         Więc goście zajęli miejsca, ja z Księciem wybraliśmy się na zwiedzanie dość ciekawej architektury (ja jako przewodnik, Mikuś - zwiedzający oczywiście), gdy podziwialiśmy ołtarz z bliska i ogromy krzyż dołączył do nas już w pełnym wdzianku nasz proboszcz witając Mikołajka słowami "a to ty" (bo w tym roku był u nas po kolędzie więc już się za kumplowali) "chodźcie do wszystkich pod chrzcielnicę" dodał.
         Zaczęło się, w trakcie wszystko super, Mikołaj przyjął chrzest. Tak, zgadza się, Mikołajek :)) (po raz drugi, zresztą), pomyliło się księdzu. Michał skutecznie ukrywał się w wózku w tym czasie, po drobnej korekcie woda święcona spłynęła po główce Michasia i wszyscy bez wyjątków z uśmiechem na twarzy udali się na dalsze czynności.
        Podsumowując, Michał po raz pierwszy a Mikołajek prawie ponownie przyjął chrzest, teraz już chyba nikt nie ma wątpliwości - Mikołajek = Aniołek.
po kilku głębszych:))


tata Mikołajka

piątek, 20 kwietnia 2012

SAMO ŻYCIE :))

         Witam ponownie po dość długim czasie nieobecności na Mikołajkowie.
Na wstępie ciut usprawiedliwienia:
1. Bo zupa była za słona.
2. Bo trawa za szybko rośnie.
3. Bo brak nam recepty na dłuższą dobę.
4. A tak naprawdę to sporo czasu, a w zasadzie cały wolny czas staramy się wypełniać zabawami z Księciem oraz z jego braciszkiem Michasiem.
5. Pewne atrakcje z naszego życia trzeba było wyciąć:)) a pewne umieścić w grafiku:)).
6. Kolejny punkt to zmiana godzin mojej pracy z 5 x 8godz. na 12-nastki a w międzyczasie umieszczamy spacery jeśli tylko pogoda pozwala (a pozwala:) ), plus szczepienia i takie tam gadżety z najmłodszym domownikiem.


        Od niedawna zaczęliśmy sezon spacerkowy, co Misiowi bardzo odpowiada i najchętniej po wyjściu z domku nie wracałby:
a i ze słońcem jakoś Księciunio sobie radzi
 a i Miś, jak wiadomo nie od dziś, jest szczodry i łaskawy:

dość, że bratu oddał swoją pierwszą furę, to jeszcze zezwala na udział Michasia w spacerkach:).


      Jest jeszcze kwestia świąt na wyjeździe oraz imprezy jaką zorganizował Michaś a gdzie głównym gościem był oczywiście Mikołajek ale to już całkiem inne historie, niebawem postaram się zreferować:)), a póki co skorzystam z ciszy w domu i dołączę do niej. Życzę spokojnej nocy wszystkim czytelnikom tym wytrwały i tym troszkę mniej:)).
tata Mikołaja