wtorek, 8 grudnia 2015

WSTRĘTNE WIRUSISKO

Chyba już po. Mikołajuś ma za sobą infekcję. Do tej pory nie licząc częstych infekcji moczu udawało nam się chronić Mikusia. Tym razem Mikusia też wzięło :-(  Najpierw przez dwa tygodnie był chory Michałek, Tata, Ja, Ciocia, Babcia - czyli wszyscy z kim Mikuś ma częsty kontakt. Gdy wszyscy wyzdrowieli, Mikuś miał tyle wydzieliny, że zalewała mu płuca, zatykała rurkę i uniemożliwiała wentylację. Do tego serduszko 150, saturacja koło 92-94 i temperatura. Telefon do Naszego Lekarza, który po godzinie już był u Mikusia. Osłuchowo dobrze, stanu zapalnego nie słychać, ale parametry koszmarne. Stanęło na leku przeciw wirusowym, przeciwzapalnym i przeciwgorączkowym.  Plus antybiotyk, który czekał gdyby gorączka nie ustępowała. Nasz Mikuś dzielny, my przerażeni, w nocy zamiast spać, mimo że Mikuś wycieńczony - ciągłe odsysanie i Mikołajuś gorący jak piec. Przez tydzień raz lepiej, raz gorzej. Serduszko zwolniło, temperatura nie przekraczała 37, więc antybiotyku nie podaliśmy. Teraz myślę że Mikuś wirusa przegonił, tylko jeszcze rano mamy straszny problem z odessaniem wydzieliny po nocy. Mikołajek dostał z Nutrimedu- programu żywieniowego nawliżacz powietrza, może to nam pomoże na ciężką do odessania wydzielinę. Na razie testujemy po trochu żeby nie przesadzić z wilgocią.
 Cieszę się jak głupia że Mikuś już lepiej :-)
 Nie wiem czy powodem infekcji było to, że wszyscy smarkaliśmy czy nasza lekkomyślność. W poprzednich latach gdy przychodziła jesień, zmienialiśmy się w dzikusów, tzn. unikaliśmy marketów, skupisk ludzkich. Teraz udawaliśmy że jesień nas nie dotyczy i wychodziliśmy. Nawet do kina nasz Miniuś nas zaciągnął :-)  Może ta pewność nas zgubiła. W każdym razie dobrze się skończyło, ale strach o Mikołajka sprowadził nas na ziemię. Więc jak co roku czekamy grzecznie w domu na wiosnę :-) 
A teraz trochę o magii na linii matka-dziecko. Przez tydzień strachu o Mikołajka i obserwowaniu Mikusia, respa, pulsoksymetru i ciągłym odsysaniu zapomniałam o  ludzkich potrzebach, np. tym że czasem trzeba coś zjeść. Albo o tym że po nocy wypadałoby się ubrać a nie straszyć po domu piżamą :-\ Matka i dziecko to niezwykła, magiczna więź.

Następny wpis będzie weselszy bo o Prawdziwym Świętym Mikołaju :-) 
  Mama Mikołajka i Michałka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz